Poranny alarm dla strażaków, spowodowany ogniem szalejącym w suszarni kukurydzy, stanowił dzisiejszy punkt kulminacyjny działań Jednostki Ratowniczo – Gaśniczej w Sieradzu. Na szczęście, mimo grożącego niebezpieczeństwa, nie stwierdzono zagrożenia dla osób znajdujących się w pobliżu. Wskazuje to jednak na prawdopodobieństwo rozciągnięcia się akcji ratunkowej na dłuższy okres czasu.
Z informacji o wybuchu pożaru, które dotarły do nas o 6:30 rano, wynikało, że na miejsce natychmiast skierowano trzy zastępy strażaków. Plany zakładały również dodatkowe wsparcie ze strony cysterny. Ogień wybuchł właśnie w środku budynku suszarni kukurydzy, a jego lokalizacja sprawia duże trudności w dostępie, co przekłada się na brak pełnej kontroli nad sytuacją. Jak podaje Nasze Radio, st. kpt. Marcin Zwierzak – dowódca Jednostki Ratowniczo – Gaśniczej w Sieradzu, wszystko wskazuje na to, że będzie to akcja długotrwała.
Podczas wstępnych ustaleń dotyczących przyczyn wybuchu pożaru, okazało się, że na terenie Elewatora Sieradz doszło do awarii czujki temperatury. To zdarzenie doprowadziło do zapłonu przechowywanej i suszonej w tym miejscu kukurydzy. W tej chwili nie jesteśmy w stanie szacować strat materialnych wynikających z tego tragicznego wydarzenia.